Zapraszam do wywiadu z siostrą Renatą Grzegorczyk – misjonarką w Republice Środkowoafrykańskiej

Zapraszam do wywiadu z siostrą Renatą Grzegorczyk – Pasterzanką, misjonarką w Republice Środkowoafrykańskiej. Siostra opiekuje się dziećmi w świetlicy oraz dziewczętami w Centrum Kulturalnym Św. Kizito w Bouar w RŚA. W wywiadzie przybliży nam realia życia w kraju nękanym wojną i opowie o swojej działalności.

RSA

Anna Goworowska: Na wstępie mam prośbę, aby Siostra przybliżyła pracę na misji w RŚA – czym się siostra zajmuje, jakie są realia życia, z jakimi wyzwaniami spotykają się mieszkańcy?

Renata Grzegorczyk (Pasterzanka): W Afryce jestem od stycznia 2012 roku, wcześniej pracowałam w Ngaoundaye na granicy z Czadem. Tam pod moją opieką były dzieci niedożywione, sieroty i niewidomi. Niedożywienie jest to bardzo poważny problem w Afryce. Spowodowany jest niewłaściwą dietą ubogą w witaminy. Dzieci nie piją mleka, nie jedzą nabiału, rzadko spożywają mięso.

Kolejny problem, któremu chcemy wyjść naprzeciw to opieka nad sierotami, które są przygarniane przez rodziny, ale często są traktowane, jako tania siła robocza. Dzieci w Afryce muszą pracować: przynoszą wodę z pobliskiej pompy lub rzeki, sprzedają warzywa czy owoce, opiekują się młodszym rodzeństwem. Staramy się czuwać, aby wykonywana praca nie była ponad ich siły i aby mogły chodzić do szkoły. Ślepota to kolejny, poważny problem występujący nieopodal niektórych rozlewisk. Muszki znajdujące się w pobliskiej rzece powodują Filariozę, która nieleczona powoduje nieodwracalną ślepotę. Wystarczy systematyczne przyjmowanie leków raz w roku, aby ten problem zniknął. Leki są za darmo, trzeba tylko w odpowiednim czasie zgłosić się do pobliskiego szpitala.

Od października 2013 roku pracuję w Bouar. Prowadzę świetlicę dla dzieci i szkołę krawiecką w Centrum Kulturalnym św. Kizito. Myślę, że podstawowym problemem mieszkańców jest ograna niesprawiedliwość społeczna. RŚA jest krajem bogatym w złoża naturalne takie jak: złoto, diamenty, heban… mimo to ludzie mieszkają w domach z gliny krytych strzechą, nie ma elektryczności, czystej wody, edukacja podobnie jak służba zdrowia są płatne. Ogromna liczba mieszkańców to analfabeci bez możliwości zdobycia zawodu (nie ma szkół zawodowych, poziom szkolnictwa jest na bardzo niskim poziomie), ogromna liczba dzieci jest niedożywionych i traktowanych, jako tania siła robocza. Kraj jest, co pewien czas w stanie wojny, która dodatkowo pustoszy kraj, nie ma infrastruktury, fabryk a co za tym idzie zdobycia godziwej pracy, wykształcenia.

AG: Jeszcze do niedawna w kraju była wojna domowa. Czy RŚA jest w tej chwili bezpieczne?

R.G: Nasz kraj, co jakiś czas targany jest niepokojem wojny. W taki sposób najczęściej dokonuje się przejęcie władzy. Jeżeli najeźdźcy są np. z Czadu, Sudanu czy Nigerii, to trudno tutaj mówić o wojnie domowej. To są rebelianci, którym nie zależy na dobru kraju ani mieszkańców. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to sytuacja wygląda bardzo różnie. Tu gdzie ja pracuję, w Bouar sytuacja jest stabilna, ale są takie regiony Afryki, gdzie nadal jest niebezpiecznie. Przyjazd papieża Franciszka, który nie bał się odwiedzić kraju ogarniętego konfliktem, wlał nadzieję w serca ludzi i przyniósł upragniony pokój w stolicy. Pokazał, że pokój i dialog jest możliwy.

AG: Mówiąc „Afryka” mamy w wyobraźni obraz czarnego dziecka z większym brzuchem, ubrane w podarte, brudne ubranie, bez butów – czy taki obraz nadal jest afrykańską rzeczywistością czy to już stereotyp? Jak to wygląda w RŚA?

R.G: Zanim nie przyjechałam do RŚA myślałam, że dziecko z wielkim brzuchem to „chwyt reklamowy”, aby zmiękczyć serca ludzkie, że niemożliwym jest, aby w XXI roku dzieci umierały z głodu. Rzeczywistość pokazała jednak, że to prawda. Mogę zaakceptować dziecko, które ma podarte ubranie, biega brudne, jest to niemal naturalne w naszym klimacie, zwłaszcza na wsi, kiedy nie dostępu do wody, ziemia jest czerwona, gliniana a dzieci bawią się goniąc za starą oponą od roweru, biegają po dworze, zwłaszcza w porze mokrej, kiedy pada ulewny deszcz. Natomiast, nie potrafię pogodzić się z tym, że duży brzuch dziecka spowodowany jest opuchliną głodową czy pasożytami. W zeszłym roku w naszym szpitalu zmarło kilkoro dzieci, ponieważ z powodu silnej anemii trzeba było przetoczyć krew, zabrakło worków na krew. Wystarczyło zwyczajnie pomyśleć i kupić potrzebne materiały. Prowadzimy Diecezjalną Hurtownię Leków, to jest tylko kilkanaście metrów od szpitala.

Moim zdaniem głód, to nie tylko problem, że nie ma, co jeść, ale przede wszystkim brak edukacji. W Afryce można wyhodować wiele warzyw, owoce są praktycznie przez cały rok. Jest bardzo wiele roślin leczniczych, tylko potrzeba kogoś, kto przekaże to tym ludziom, nauczy ich podstawowych rzeczy, zaczynając od higieny, edukacji, kształcenia zawodowego, przygotowania do życia w rodzinie….

AG: Mówiąc „Afryka” mamy w wyobraźni obraz czarnego dziecka z większym brzuchem, ubrane w podarte, brudne ubranie, bez butów – czy taki obraz nadal jest afrykańską rzeczywistością czy to już stereotyp? Jak to wygląda w RŚA?

R.G: Zanim nie przyjechałam do RŚA myślałam, że dziecko z wielkim brzuchem to „chwyt reklamowy”, aby zmiękczyć serca ludzkie, że niemożliwym jest, aby w XXI roku dzieci umierały z głodu. Rzeczywistość pokazała jednak, że to prawda. Mogę zaakceptować dziecko, które ma podarte ubranie, biega brudne, jest to niemal naturalne w naszym klimacie, zwłaszcza na wsi, kiedy nie dostępu do wody, ziemia jest czerwona, gliniana a dzieci bawią się goniąc za starą oponą od roweru, biegają po dworze, zwłaszcza w porze mokrej, kiedy pada ulewny deszcz. Duży brzuch dziecka oznacza niedożywienie, spowodowany jest opuchliną głodową albo pasożytami. Trudno się z tym pogodzić, że wciąż jest to problem nie rozwiązany. W zeszłym roku w naszym szpitalu zmarło kilkoro dzieci, ponieważ z powodu silnej anemii trzeba było przetoczyć krew, zabrakło worków na krew w które zwyczajnie wystarczyło się zaopatrzyć.

Moim zdaniem głód, to nie tylko problem, że nie ma, co jeść, ale przede wszystkim brak edukacji. W Afryce można wyhodować wiele warzyw, owoce są praktycznie przez cały rok. Jest bardzo wiele roślin leczniczych, tylko potrzeba kogoś, kto przekaże tym ludziom jak z tego korzystać. Trzeba ich nauczyć podstawowych rzeczy, zaczynając od higieny, edukacji, kształcenia zawodowego, przygotowania do życia w rodzinie…

AG: W Polsce zaczynają się wakacje. To dla dzieci czas wyjazdu na kolonie, bawienia się z dziećmi, odpoczynku. Jak wakacje wyglądają dla dzieci w Afryce?

R.G: Dla dzieci, które chodzą do szkoły jest to czas wolny od nauki szkolnej. Właściwie jest to prawie jedyna różnica dla nich. Dzieci pracują prawie przez cały rok: dziewczynki przynoszą wodę, przygotowują posiłek dla całej rodziny (gotują na ognisku), opiekują się rodzeństwem, chłopcy chodzą do lasu i maczetami ścinają drewno na opał, prowadzą drobny handel. Wakacje to u nas pora deszczowa, czyli czas intensywniejszej pracy w polu, uprawy warzyw. Musimy pamiętać, że ziemia tutaj jest bardzo twarda, wysuszona przez upalne słońce w porze suchej, gliniasta, a narzędzia bardzo prymitywne. Dzieci wolny czas spędzają bawiąc się na dworze, tańczą, śpiewają, grają w różne gry ruchowe, pluskają się w wodzie.

AG: Dla nas 10 złotych to niewielka kwota, za którą nie wyżyjemy zbyt długo. Co można kupić za 10 złotych w RŚA? Co można mu za to zapewnić?

R.G: 10 złotych u nas, to około 2 Euro, czyli około 1500 f cfa, czyli prawie dwa dni pracy, np. na naszej misji, a niewielu ludzi ma stałą pracę. Tutaj pieniądz ma zupełnie inną wartość. Za taką sumę można zapłacić rok nauki w szkole państwowej lub otrzymać konsultację w szpitalu i wykupić podstawowe leki. Można także kupić jedzenie dla całej rodziny albo ubranie dla dziecka.

Dwa razy w tygodniu, na werandzie naszej misji kupujemy ok. tutejszych kobiet warzywa – jest to również pewna forma pomocy, jaką im dajemy – po zarobieniu takiej sumy są bardzo szczęśliwe.

AG: Jaka pomoc byłaby najbardziej potrzebna? Jak może pomóc ktoś, – kto po przeczytaniu z siostrą tego wywiadu chciałby pomóc dzieciakom ze świetlicy, w której siostra pełni misję?

R.G: Chciałabym powiedzieć, że każda forma pomocy jest dobra. W sferze duchowej wierzę, że ogromną siłę dla nas wszystkich daje nam modlitwa, zwłaszcza, teraz gdy nasz kraj nawiedzany jest przez różnego rodzaju konflikty wojenne.

Jeżeli chodzi o inne pomoce, to problem polega na ich dostarczeniu do Afryki. Korzystając z Fundacji Serce dla Afryki możemy wykupić miejsce w kontenerze i przesłać rzeczy do Kamerunu, a potem je odebrać od Sióstr Dominikanek. Jednak koszt jednego metra to około 300 zł. Zabierając ze sobą pieniądze mogę na miejscu kupić podstawowe rzeczy, takie jak ubrania, jedzenie, zeszyty szkolne albo materiały krawieckie. Może nie są to produkty najlepszej jakości, ale wystarczają na nasze potrzeby. Gdyby jednak ktoś chciał nam pomóc opłacić miejsce w kontenerze i sprawić nam prezent, to można przekazać plecaki szkolne (lekkie, które nie zajmują dużo miejsca), piórniki, linijki, kleje, proste kolorowanki. Mogą być także przybory do haftowania (mulina, kordonek, igły do szycia ręcznego, druty, szydełka). Bardzo przydałyby się gry edukacyjne (wyszywanki, układanki, które nie mają opisu w języku polskim). No i oczywiście skakanki, piłki do grania, to chyba marzenie każdego dziecka.

AG: Wiele się mówi o „świadomym pomaganiu”. Co dokładnie znaczy „świadome pomaganie”?

R.G: Moim zdaniem to taka pomoc, która jest najbardziej potrzebna. Jeżeli np. przychodzi do mnie głodny człowiek, to, na pewno nie pomogę mu dając ubranie lub buty. Należy też pamiętać o tym, że bardzo niebezpieczne jest samo tylko dawanie, bez oczekiwania czegokolwiek w zamian; zwłaszcza jeżeli robimy to przez dłuższy czas. W ten sposób można nauczyć tylko egoizmu, przekonania, że „Mnie się należy”. Staramy się, aby nawet małe dzieci, którym pomagamy, dzieliły się z innymi tym, co mają lub wykonały takie czynności, które mogą. Każde dziecko może np. pozbierać papierki, posprzątać. Nasze dzieciaki mogą przygotować np. maskotki dla swoich przyjaciół z Polski, z którymi piszą listy. Taka forma pomocy jest o wiele trudniejsza, bo od nas wymaga więcej trudu, ale na tym właśnie polega wychowywanie.

AG: Czego możemy się uczyć od Afryki?

R.G: To, co podziwiam u Afrykańczyków to radość, spontaniczność, cieszenie się z tego, co posiadają. Zawsze, kiedy kogoś odwiedzamy, nawet bez uprzedzenia, to zawsze wynoszą nam najlepsze krzesło lub stołek, abyśmy mogli usiąść, kiedy takiego nie mają, to dzieci biegną do sąsiadów, aby pożyczyć. Ludzie są bardzo wdzięczni, że ich odwiedziliśmy, dziękują nam za wizytę, cieszą się, że o nich pamiętamy. Ci ludzie mają bardzo niewiele, ale umieją dzielić się tym, co mają. Fascynuje mnie także to jak uczestniczą w liturgii, ich śpiew, taniec. Wyrażają siebie całym sobą.

AG: Jakie są marzenia ludzi?

R.G: Podstawowe potrzeby Afrykańczyków są niezaspokojone, więc myślę, że najpierw pragną tego, aby nie czuć głodu, następnie, aby wybudować dom, mieć dzieci, rodzinę oraz pieniądze, aby ją utrzymać. Teraz marzeniem jest także to, aby wreszcie w kraju zapanował pokój, by nie musieli się bać kolejnej rebelii. Dzieci marzą o tym, aby chodzić do szkoły.

Może siostra opowiedzieć jakąś miłą, wzruszającą, radosną sytuację.

R.G: W pierwszym roku mojej pracy w świetlicy chciałam rozdać dzieciom cieplejsze ubrania, aby mogły ubrać się w porze deszczowej. Chciałam jednak, aby coś zrobiły od siebie, jakiś drobiazg z bambusa za ubranie. Ze wzruszeniem patrzyłam, z jaką radością i dumą przynoszą mi domy, samochody, samoloty, a w zamian prosiły niekiedy o zwykłe, plastikowe klapki.

Bardzo cieszę się widząc jak dzieci się rozwijają. Na przykład 2 letni Melchior, kiedy przychodził poprzednio z mamą, zawsze był bardzo poważny. To było dziecko, które nigdy się nie uśmiechało, nie słyszałam, aby mówił cokolwiek. Teraz jest o wiele odważniejszy, śmieje się, rozmawia, uwielbia bawić się samochodami i kolorować.

AG: Potrzeba matka wynalazku. W związku z tym, ze ludzie mają potrzeby, a możliwości pójścia do sklepu i kupienia – mniejsze, to, jakie rzeczy „tworzą”.

R.G: Afrykańczycy są bardzo twórczy, potrafią prawie wszystko naprawić, np. połamana plastikową miskę umieją tak zszyć, żeby jeszcze nadawała się do użytku. Dzieci robią sobie zabawki z bambusa, sznurka, puszek i kauczuku. Artyści każdy kawałek papieru, plakatu, reklamy potrafią wykorzystać, aby na nim namalować piękny obraz.

AG: Jakie zajęcia prowadzi siostra z dziećmi i co dzieci podczas nich robią? Lubią to?

R.G: W świetlicy jest ponad 50 dzieci, chociaż chętnych jest dużo więcej. Część z nich objęte jest, dzięki Fundacji Dzieci Afryki, programem Adopcji Serca. Spotykamy się w godzinach popołudniowych. W poniedziałki, środy i czwartki mamy zajęcia krawieckie, dzieci mogą bawić się zabawkami, grać w gry, kolorować, czytać książeczki… pozostałe trzy dni są przeznaczone na korepetycje z alfabetyzacji, języka francuskiego, matematyki, historii, angielskiego… W niedziele spotykamy się po Mszy świętej. W tym dniu najczęściej oglądamy bajki i filmy w języku francuskim. Po każdym spotkaniu dzieci spożywają posiłek. Najczęściej jest to ryż z sardynkami albo na słodko z mlekiem, orzeszkami. Są także słodycze, owoce, słodkie ziemniaki…

Dziećmi w Afryce nikt się nie zajmuje, to one same organizują sobie czas. Dla tego też dzieci bardzo lgną do ludzi, szczególnie, gdy zauważą chodź trochę zainteresowania z ich strony. W szkołach państwowych nie ma za wiele pomocy szkolnych, oprócz podręcznika, który ma nauczyciel, a jedynymi przyborami szkolnymi jest tabliczka do pisania i kreda w młodszych klasach, a w starszych zeszyt, długopis i ołówek. Dlatego też tutaj wszyscy bardzo lubią kolorować, nawet dorośli, ponieważ nie mieli tego w dzieciństwie. Zauważyłam, że dzieci uczęszczające do świetlicy uwielbiają zajęcia krawieckie, lubią haftować, szyją sobie worki na przybory szkolne, maskotki. Każde dziecko ma żółtą koszulkę z samodzielnie wyhaftowaną Matką Dobrego Pasterza, naszą patronką. Teraz chcemy szyć sobie ubrania. Myślę oczywiście o posługiwaniu się igłą i nitką.

AG: Niebawem jedzie siostra ponownie do RŚA. Wiem, że zależałoby siostrze, aby zabrać ze sobą chustę Klanzy. Jest to wydatek ponad 400 złotych. Mam nadzieje, że przed wyjazdem, dzięki ludziom pięknych serc zbierzemy tą kwotę i kupimy siostrze chustę:) Jak ją siostra wykorzysta? Jaka będzie reakcja dzieci?

R.G: Tak wracam do Bouar 8 sierpnia. Przyznaję, że chusta animacyjna była moim marzeniem. Wszystkie dzieci są takie same, uwielbiają się bawić. W Afryce nie mają zbyt wiele możliwości, zabawki mają wtedy, kiedy je sobie zrobią z bambusa, puszek, czy trawy. Do tej pory mam przed oczami ich zachwyt, słyszę ich okrzyki, oklaski, kiedy przyszły zabawki z Polski. Dla nich jest niesamowite to, że piesek pluszowy może szczekać, samochody mają prawdziwe koła, a nie tak jak tutaj zrobione ze starych klapek, laleczki mają długie włosy, które w dodatku bez trudu można czesać i zaplatać. Chusta jest piękna, kolorowa, na pewno wywoła zachwyt u naszych podopiecznych, zwłaszcza, że będzie można pod nią biegać, a na niej bawić się piłeczką. Chciałabym bardzo, aby nasze dzieci mogły, chociaż przez chwilę poczuć się jak dzieci: być bezpieczne, kochane i szczęśliwe. Aby mogły śmiać się i bawić. Jeżeli zechcecie sprezentować nam chustę, zabiorę ją do Afryki, zrobię zdjęcia a sami zobaczycie resztę.

fot

Pomóż nam pomagać i spełniać marzenia!

Zależy nam, aby przekazać Siostrze chustę animacyjną KLANZY, tunel animacyjny oraz zabawki edukacyjne, która jeszcze bardziej pobudzą dziecięcą wyobraźnię, dadzą możliwość ćwiczenia refleksu, zwinności i spostrzegawczości. To świetne pomoce metodyczne, a w rękach siostry Renaty mamy pewność, że będzie bardzo aktywnie wykorzystywane.

Niestety koszt chusty, tunelu i zabawek edukacyjnych to kwota 800 złotych. Dlatego mam do Was serdeczna prośbę o pomoc.

Nie trzeba przelewać dużych kwot. Wystarczy dorzucić swoje kilka złotych (w zależności od własnych możliwości) i przekazać prośbę dalej. Szybko uda nam się zebrać środki i podarować dzieciom świetną zabawę połączoną z edukacją.

Fundacja Dzieci Afryki

78 2490 0005 0000 4600 9165 1606

Tytuł: M1 – chusta Klanzy dla Bouar

                                                                                                                      Podaj dalej 🙂 Dziękujemy!

main

 

 

Dodaj komentarz